Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 3 maja 2024 00:14
Reklama

Skandal! Nie wiemy co jemy!

Wyniki kontroli NIK wskazują, że w hodowlach zwierząt antybiotyki są powszechnie używane. Skala - przeraża!
Kliknij aby odtworzyć

Kontrole

Kontrole ewidencji leczenia zwierząt, kluczowe dla rzetelnego sprawowania nadzoru, nie stanowiły skutecznego narzędzia nadzoru nad stosowaniem antybiotyków, przede wszystkim z powodu aktualnie obowiązującego sposobu prowadzenia dokumentacjilekarsko-weterynaryjnej. Uwagi NIK dotyczą przede wszystkim formy i sposobu prowadzenia ewidencji leczenia zwierząt.

Obecnie - zgodnie z przepisami - opiekujący się danym stadem lekarz weterynarii prowadzi Książkę leczenia zwierząt gospodarskich. Jest to papierowa, samokopiującą Książka o numerowanych stronach, w której dokonuje się chronologicznych wpisów dotyczących czynności lekarsko - weterynaryjnych w poszczególnych gospodarstwach. Jednak podobnej książki na wpisy nie musi prowadzić właściciel stada. Jedynym potwierdzeniem wizyt i zastosowania między innymi antybiotyków w danym gospodarstwie są przekazywane hodowcy zwierząt oryginały stron z Książki leczenia.

Hodowca jest zobowiązany przechowywać te karty w sposób chronologiczny przez pięć lat. Nie ma jednak żadnego obowiązku spinania ich, łączenia w całość, ani choćby numerowania. Całość dokumentacji stanowi więc plik luźnych kart, powstających w czasie istnienia gospodarstwa, a kontrolujący nie ma wiedzy, czy przedstawiany mu zestaw kart jest kompletny.

NIK zwraca więc uwagę, że taki system nadzoru nie tylko ma luki, ale wręcz nie może być skuteczny, a tym bardziej nie może gwarantować, że mięso, które trafia do sprzedaży jest bezpieczne dla zdrowia konsumentów. Luki wskazane przez NIK sprawiają bowiem, że formalnie hodowcy mogą przedstawić Inspekcji Weterynaryjnej tyle kart, ile uznają za stosowne w danym momencie, a kontroler nie ma realnej możliwości weryfikacji prawdziwości zapisów w tych kartach, ani weryfikacji ich rzeczywistej liczby. Rzetelności zapisów nie można też sprawdzić u lekarza, który karty wystawiał, ponieważ lekarze ci nie podlegają kontroli ze strony powiatowego lekarza weterynarii lecz objęci są nadzorem Wojewódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej, a ta z kolei nie ma uprawnień do kontrolowania gospodarstw. W wielu wypadkach kontrolerzy muszą więc po prostu opierać się na oświadczeniach hodowców o braku leczenia zwierząt. Skutecznie uniemożliwia to pełne i chronologiczne odtworzenie przebiegu i historii stosowania antybiotyków w danym gospodarstwie oraz uzależnia efekty i ustalenia kontroli od dobrej woli i uczciwości hodowców. Przypadki braku ewidencji leczenia zwierząt w gospodarstwie stwierdzono we wszystkich skontrolowanych Powiatowych Inspektoratach Weterynaryjnych, przy czym w skrajnych przypadkach aż w ponad połowie objętych nadzorem gospodarstw organy Inspekcji fakt nieleczenia zwierząt w okresie ostatnich pięciu lat ustalały wyłącznie w oparciu o oświadczenia hodowcy.  

W dokładnym rozpoznaniu stanu zużycia antybiotyków w produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego (np. mięso, jaja, miód) nie pomagały także ograniczone uprawnienia nadzoru farmaceutycznego i brak możliwości prowadzenia kontroli krzyżowych. Np. umiejscowiony w strukturach Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego jednoosobowy Zespół ds. Nadzoru Farmaceutycznego posiadał uprawnienia do przeprowadzania kontroli obrotu antybiotykami w hurtowniach farmaceutycznych oraz w zakładach leczniczych dla zwierząt. Wojewódzki Lekarz Weterynarii (WLW) nie miał natomiast uprawnień do przeprowadzania kontroli w najbardziej newralgicznych miejscach, czyli w gospodarstwach zajmujących się produkcją zwierząt. Uprawnienia do kontroli gospodarstw posiadali Powiatowi Lekarze Weterynarii (PLW). Ci jednak z kolei nie mieli możliwości kontrolowania lekarzy weterynarii (zakładów leczniczych) ordynujących leki.



Podziel się
Oceń

Komentarze
Pogoda
pochmurnie

Temperatura: 15°CMiasto: Świebodzin

Ciśnienie: 1007 hPa
Wiatr: 15 km/h

Reklama
Reklama
Reklama