Jedna z mieszkanek naszego miasta postanowiła wziąć kredyt. Niestety w banku okazało się, że figuruje w Biurze informacji kredytowej jako dłużniczka. Kobieta nie zaciągała zobowiązań które jej przypisano, więc postanowiła sprawę wyjaśnić. Okazało się, że ktoś posługuje się jej dowodem osobistym. Ponieważ nie zgubiła dokumentów, ani nie zostały jej skradzione zgłosiła sprawę do organów ścigania. Wtedy wyszło szydło z worka. Dokumenty 21 osób skradziono z Urzędu Stanu Cywilnego. Niedoszłym właścicielom feralnych dowodów, wdano kolejne. Nikt ich nie poinformował, że ich dane osobowe umieszczone na plastikowej karcie krążą w drugim obiegu, a zadłużenie jednej z osób to kwota blisko 100 tysięcy złotych.
Urząd Stanu Cywilnego, jak twierdzi kierownik Urszula Walkowiak zamierzał powiadomić osoby, których dowody skradziono jednak policjant prowadzący sprawę uznał, że to nie są kompetencje tego organu, gdyż jako okradziony sam jest stroną pokrzywdzoną w sprawie. Mimo to 27 kwietnia urząd stanu cywilnego poprosił Lubuski Urząd Wojewódzki o potwierdzenie, że powiadamianie osób których dowody ukradziono, nie leży w kompetencji świebodzińskiego magistratu. Lubuski Urząd Wojewódzki potwierdził takie stanowisko.
Sprawdza się stare porzekadło, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Organy przerzucają na siebie odpowiedzialność. Urząd twierdzi, że za powiadomienie pokrzywdzonych odpowiada policja, Policja twierdzi, że urząd. Ten ostatni powołuje się na pismo z Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, ten pierwszy na ustawę o ochronie danych osobowych. Winnych nie ma a na kontach niczego nieświadomych świebodzinian zadłużenie rośnie.
Komentarze